zielono mi
Administrator
Dołączył: 09 Wrz 2008
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 22:32, 20 Lis 2008 Temat postu: Kontrowersje wokół Dziennika dla Adama |
|
|
Mr. Z'oob z Otwartego Forum Dyskusyjnego Frondy z dnia 07.05.2008
"Dziś rano przeczytałem fragmenty listów Osieckiej do Michnika. Będą wydane wkrótce przez Prószyńskiego i s-ka. /art. na ten temat w dzisiejszej "Polsce"/.
Jest lato 1985 r. Moja rodzina sterczy wówczas w kilometrowych kolejkach po cukier i ochłap szynki, która w połowie składa się ze zjełczałego tłuszczu. Wakacje spędzamy na wsi, bo tak taniej. Ze słodyczy znamy landrynki i ciasto drożdżowe.
W to lato Osiecka pisuje do Michnika siedzącego w wiezieniu.
On więzień, ona artystka, którą komuna męczy i nie daje paszportu. W kraju rządzi totalitarny Jaruzelski.
Osiecka głównie pije: koniak, piwo Żywiec, wódkę. W tamtych czasach trzeba było mieć pieniądze, by pić koniak i piwo Żywiec. Poza tym we wszystkich sklepach było głównie "Królewskie" w baryłkach.
Spotyka artystka Olbrychskiego na ulicy. Syn Rafał mu się nie uczy. Nie zdał do następnej klasy. Olbrychski kupuje mu na pociechę gitarę elektryczną, a sobie czarnego merca 190. Kupno gitary to był wtedy nie lada wyczyn - nie tylko finansowy (jaka taka beznadziejna kosztowała majątek), ale także "strategiczny" (po prostu gitar nie można było kupić w normalnym sklepie - tylko albo za dolce w komisach, albo za poczwórną cenę u lutnika).
Nasza pisarka popołudnia spędza w warszawskim "Szanghaju". Złorzeczy, że zamiast bambusowych sałatek podają tam teraz mizerię ze śmietaną (no, psia jej mać!). Córkę wysyła na obóz tenisowy "Legii" i się, w mordę, dziwi, że żołnierze w jednostce są niemili. Potem wraca do miejscowości Krzyże i piję "wódkę z Komarami". 22 lipca siedzi sobie w sopockim "Grandzie" na werandzie i - pije piwko. "Jestem strasznie zmęczona". Nie dziwota, bo wróciła z Warszawy. Jeden dzień w stolicy - tam samolotem, z powrotem samochodem, to się utyrała, jak górnik z "Wujka". Córki poleciały do dyskoteki, to przynajmniej spokój. Dopiero przy piwku żywieckim i w uspokajającej czerwieni dywanów odzyskała równowagę psychiczną. Spotyka się z wdową po Petersburskim. Zajada wiedeńskie cukierki, a popija... oczywiście ruskim koniakiem. I narzeka, że biedny jest los "autorów tang" - jej i Petersburskiego.
Toście nas,………, nabrali..."
Co o tym sądzicie?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zielono mi dnia Czw 22:35, 20 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|